LĘK PRZED RAKIEM

Nie jestem lekarzem. Wiedzę o chorobie nowotworowej zdobywam czytając to, co na jej temat pojawia się w Internecie, oczywiście odpowiednio selekcjonując opracowania. Ważne z punktu widzenia odbiorcy moich felietonów na pewno jest to, że przeszedłem wszystko co jest związane z rakiem (miałem nowotwór złośliwy migdałka prawego z przerzutami do węzłów chłonnych). Badania, dwie ciężkie operacje, chemio i radioterapia, blisko trzy miesiące pobytu w szpitalu. W sumie, trwało to rok. Od zakończenia leczenia, czyli od 44 miesięcy, nie miałem kaszlu, kataru, podwyższonej temperatury, nie wziąłem ani razu żadnego lekarstwa i jestem sprawny fizycznie. Zawdzięczam to sobie, nie farmaceutykom czy wyszukanym kuracjom. Dlatego uważam, że mam delegację do wypowiadania się.

Doradzając, sugerując, odpowiadając na pytania podkreślam, że to co dla jednej osoby okazało się skuteczną metodą walki, dla innej już być nie musi. Choroba dotyczy różnych organów, jest wiele rodzajów nowotworów. Każdy zmagający się jest w innym stadium choroby, a przystępując do walki, i po jej zakończeniu, ma inny stan ducha i ciała. Nie znam recepty na sukces, a to co mówię jest tylko wskazówką w poszukiwaniu własnej drogi do zdrowienia.

Głównymi przyczynami zgonów są w Polsce choroby układu krążenia i nowotwory, na które umiera aż 70 proc. osób. Z danych GUS wynika, że każdego roku 46 proc. zgonów stanowią te wywołane przez problemy układu krążenia. Jak z tego wynika, nowotwory nie są największym „zabójcą”. W odczuciu społecznym jest inaczej. Przyczyną takiego myślenia są po części media, dla których najlepiej sprzedającym się newsem jest ten o chorobie czy śmierci z powodu nowotworu lub jego formy agresywnej, raka, znanej osoby. Przykładem tego, jak to funkcjonuje są wydarzenia z życia znanego siatkarza ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, byłego reprezentanta Polski, Grzegorza Boćka. Na jego temat rozmawiałem z wieloma znajomymi. Słyszeli o tym, że zachorował. Nieliczni na bieżąco śledzą siatkarskie rozgrywki w Polsce, więc wiedzieli, że już po 9 miesiącach powrócił do gry. Przejrzałem Internet pod kątem newsów na temat siatkarza. Na stronie internetowej jednego z popularniejszych tabloidów odnalazłem osiem informacji o chorobie, a tylko trzy o wygraniu walki z nowotworem i powrocie do gry sympatycznego sportowca. Te proporcje mówią same za siebie.

W taki oto sposób budowane jest odczucie, że rak to największy „zabójca”, co powoduje w ludziach ogromny lęk przed chorobą. Z tego powodu niechętnie rozmawiamy o nowotworze, wymieniamy wiedzą na temat źródeł choroby i sposobów leczenia. To, że na słowo „rak” reagujemy drgawkami wynika też z czegoś innego. Przez wiele lat w Polsce była to choroba „wstydliwa”. Przywołując w pamięci obrazy z młodości, z lat 60. i 70. ub. wieku, śmiem twierdzić, że raka uważano za karę Bożą. Wynikało to ze zbyt słabo rozpoznanych przyczyn i z tego, że ówczesnym władzom nie zależało na uświadamianiu ludzi. Mam odczucie, że wstyd przed ujawnieniem problemu i dzieleniem się refleksjami występuje do dziś. Ma on już inny wymiar i nową przyczynę. Jesteśmy społeczeństwem, w którym zaczyna panować poczucie, że inni cieszą się z cudzych porażek i problemów.

Niechętnie rozmawiamy o tej chorobie ponieważ lęk wyciszamy myślami, że nas  nie dotknie. Wydaje się nam, że zachoruje wiele osób wokół, ale nie my i nasi najbliżsi. Mój przykład pozwala skonstruować pewnego rodzaju przestrogę: Niech Państwu nie wydaje się, że jesteście z żelaza, a choroba Was ominie.

Komentujcie na Facebooku tu

Czytaj:

Ujawnienie choroby nowotworowej

Początek leczenia

Powrót do aktywności /1/

ROZMOWA Z CHORYM

LECZENIE NOWOTWORÓW – FAKTY I MITY

RAK TO NIE WYROK

Radio i chemioterapia

 

Dodaj komentarz